Barmanka, mieszkająca na Ibizie- wywiad z Klaudią Szymurą | Her Island

 

Kamila: Cześć Klaudia. Bardzo się cieszę, że możemy dzisiaj porozmawiać. Powiedz proszę, jaka jest Twoja historia, tak aby osoby, które Cię nie znają, mogły Cię poznać.

Klaudia: Cześć! Nazywam się Klaudia Szymura, mam 25 lat, a od 7 lat jestem barmanką. Kilka miesięcy temu rzuciłam wszystko i wyjechałam spełnić swoje marzenia na Ibizę. Pochodzę z Lublina i tam skończyłam studia. 2 sezony spędziłam nad morzem ( w Sopocie i Międzywodziu), a potem przez 2 lata mieszkałam w Warszawie.

Kamila: A jaki kierunek studiowałaś?

Klaudia: Chemia środków bioaktywnych i kosmetyków. Chciałam być w swoim życiu farmaceutką, ale jednocześnie zaczęłam pracę za barem i stwierdziłam, że to jednak nie jest to. Po chemii poszłam na studia z zarządzania, które udało mi się skończyć. Nie ma co za bardzo planować. Ja zaczęłam pracę przez przypadek, która przerodziła się w mega wielką pasję i spowodowała, że jestem tu i teraz na Ibizie.

Zaczęłam pracę przez przypadek, która przerodziła się w mega wielką pasję i spowodowała, że jestem tu i teraz na Ibizie.

Kamila: Czyli zanim wyjechałaś na Ibizę, pracowałaś jako barmanka w Polsce?

Klaudia: Tak, zaczęłam pracę jako barmanka po liceum. Jak wszyscy maturzyści chciałam zarobić pieniądze – w moim przypadku- na podróże. Miała to być praca na wakacje, ale jakoś tak wyszło, że rzuciłam swoją jedną pasję, którą była siatkówka i zaczęłam pracę za barem.

Kamila: Czy była to tak zwana „miłość od pierwszego wejrzenia”, czyli od razu wiedziałaś, że to jest to? Czy ta praca dopiero z czasem przerodziła się w pasję?

Klaudia: Może powiem, jak było na początku. Przede wszystkim, nigdy w życiu nie chciałam być barmanką. Mój starszy brat był barmanem i jakoś mnie do tego nie ciągnęło. Chciałam pracować jako kelnerka. Zaczęłam od tego, że pracowałam zarabiając 5 zł na godzinę, a w pracy większość czasu spędziłam siedząc na krześle. W międzyczasie zadzwoniła do mnie menedżerka jednego z lokali w Lublinie, z pytaniem czy przyjdę na rozmowę kwalifikacyjną. Najśmieszniejsza historia jest taka, że w ogóle nie wiedziałam, że moje CV trafiło do tego lokalu. Nie miałam pojęcia kto do mnie dzwoni, ani po co. Także pierwsze wrażenie było mega złe. Kiedy pierwszego dnia przyszłam do pracy, to miałam być kelnerką, ale jak tylko weszłam to zobaczyłam tłumy w lokalu i zaczęłam się zastanawiać. Wtedy kolega zapytał się, czy wolę być kelnerką czy barmanką- od razu odpowiedziałam:

– Barmanką!

– No to wskakujesz za bar!

– Ale ja totalnie nic nie potrafię zrobić… Jedyne co mogę zrobić to nalać piwo albo wódkę do kieliszka.

I tak zaczęła się moja praca. Przez zupełny przypadek.

Kiedy przychodzili do mnie ludzie i zamawiali Mojito to broniłam się swoim uśmiechem i mówiłam „Dzień dobry, jestem Klaudia, to mój pierwszy dzień w pracy. Nie potrafię zrobić Mojito, ale moja koleżanka na pewno zrobi dla Ciebie najlepszego drinka”.  I tak,  nie umiejąc nic, zyskałam jeszcze pochwały od gości i menedżerki.

Kamila: Czyli krótko mówiąc, od razu odnalazłaś się w tym otoczeniu.

Klaudia: Tak, przede wszystkim ze względu na ludzi. Czułam te pozytywne wibracje, dzięki którym po prostu chce się pracować.

 

Kamila: A co w pracy barmanki fascynuje Cię najbardziej? Bo jest tak, że praca w gastronomii dla jednych może być pasją, a dla innych powodem do wstydu lub czymś czego woleliby nie robić?

Zupełnie inaczej jest na przykład w Hiszpanii. Pełne podziwu było dla mnie to, że osoby, które mają nawet 30, 40  lub nawet 50 lat traktują tą pracę jako prawdziwy zawód, z którego są dumni. A w Polsce podchodzi się do tego bardziej sceptycznie i traktuje jako pracę dorywczą.

Klaudia: Barmaństwo lub praca w gastronomii jest właśnie uważana za pracę, w któej można sobie dorobić na studiach. Ludzie, którzy są pasjonatami tej sztuki – bo dla mnie to jest sztuka- mają zupełnie inne podejście.

Ja przede wszystkim pokochałam to, że mogę rozmawiać z ludźmi, poznawać ich historie, mogę tworzyć nowe rzeczy, mogę brać udział w konkursach, cały czas mogę się rozwijać, nie jest to praca, która cały czas jest taka sama. Nigdy nie wiesz co się może wydarzyć.

Próbowałam pracować chwilę w korporacji, też w branży alkoholowej, ale to nie dla mnie.

Albo pokochasz gastronomię i posiedzisz w niej trochę, a może do końca swojego życia, albo totalnie się w tym nie odnajdziesz. Każdy ma swoje podejście do życia. Ja wychodzę z założenia, że w życiu najważniejsze jest to, żeby robić to co się lubi.

 Każdy ma swoje podejście do życia. Ja wychodzę z założenia, że w życiu najważniejsze jest to, żeby robić to co się lubi.

Kamila: Dokładnie, zgadzam się 100- procentach. Jeśli robimy to co kochamy, nie potrzebujemy żadnej motywacji z zewnątrz.

Klaudia: W życiu najważniejsze jest życie z pasją. I nie powinniśmy o tym zapominać.

 

Kamila: Dobrze to teraz, moje wyczekane pytanie. „Dlaczego akurat Ibiza?”. Ja bardzo często słyszałam to pytanie, kiedy wyjechałam na Majorkę, i prawda była taka, że był to zupełny przypadek. Jestem ciekawa jak było u Ciebie.

Klaudia: Też się sama nad tym ostatnio zastanawiałam ostatnio… Pracowałam w Sopocie nad Zatoką Sztuki i tam mieliśmy przepiękny widok na morze. Kiedy przychodziłam do pracy to widziałam zachód słońca, a kiedy kończyłam pracę topodziwiałam wschód. I wtedy ludzie mówili mi, że to taka mała Ibiza.

Kilka lat temu poznałam swojego obecnego szefa na konkursie barmańskim, Radka- który oceniał mnie wraz z moim przyjacielem. Rok temu po raz pierwszy napisałam do niego jak wygląda sytuacja jeśli chodzi o pracę na Ibizie, jak muszę się przygotować, co muszę zrobić, gdzie można pracować. Jednak ze względu na to, że rok temu miałam jeszcze swoją firmę, nie podjęłam decyzji, żeby tutaj przyjechać. Ale wtedy powiedziałam sobie: Dobra, w 2018 nie bierzesz żadnych zleceń, żadnych wesel, tylko lecisz na Ibizę!

I teraz tutaj jestem.

 

Kamila: Czy nie żałujesz tej decyzji?

Klaudia: Nie, to była najlepsza decyzja w moim życiu!!

Kamila: A co poleciłabyś osobom, które chciałyby wyjechać za granicę, które nie wiedzą od czego zacząć i być może boją się zrobić ten pierwszy krok? Jakiej rady byś im udzieliła?

Klaudia: Kupić bilet! (śmiech) Chodzi o to, że my Polacy, często mówimy „zrobiłbym to, zrobiłbym tamto”, tylko na tym mówieniu się kończy. Nie zastanawiają się jak to zrobić i tkwią w tym stałym punkcie. A trzeba zacząć działać. I wtedy to się dzieje. To tak samo jak ja myślałam o tym, żeby tutaj przyjechać. I cały czas myślałam i myślałam, aż w końcu to zrealizowałam. Jestem tutaj i mam kolejne plany, żeby pojechać gdzieś dalej. Sezon niedługo się skończy. A trzeba podróżować. Podróże to jak narkotyk.

Kamila: Dokładnie! Jak zaczniesz to nie możesz skończysz. No dobrze, to jak już zahaczyłyśmy temat dalszych podróży, to powiedz mi jak są twoje takie wymarzone plany podróżnicze?

Klaudia: Będąc tutaj na Ibizie, poznaję ludzi z całego świata, którzy pokazują mi strasznie dużo ciekawych miejsc, więc moja lista cały czas rośnie i nie mogę się zdecydować. Ale wiem, że chciałabym spędzić sezon zimowy w górach, ponieważ bardzo kocham góry i powiedziałam sobie, że wejdę na 5-tysięcznik. Muszę co prawda trochę potrenować. Nie zdecydowałam jeszcze gdzie dokładnie polecę.

Kamila: Czas pokaże… Ja też się tego nauczyłam, że życie potrafi być naprawdę nieobliczalne. Spotykamy jedną osobę, która podsunie nam jakiś pomysł i wszystko może się zmienić o 180 stopni.

Klaudia: Dokładnie! A jakie są Twoje plany na podróże?

Kamila: Od dłuższego czasu marzę o Bali, głównie ze względu na to, że jest tam wiele miejsc, w których można ćwiczyć jogę, pogłębiać swoją duchowość, ale też wiele miejsc coworkingowych, w których można pracować nad swoim biznesem i inspirować się ludźmi z całego świata. To jest dla mnie idealne połączenie duchowości i przedsiębiorczości. Tak mi się przynajmniej wydaje. Ale też nie planuję kiedy to będzie. Jak poczuję, to po prostu kupię bilet.

Klaudia: Ale jak się o czymś myśli, to to się dzieje.

Kamila: Też w to wierzę 😊 Przejdźmy do tematu, który z pewnością interesuje wiele osób. Jak wygląda życie na wyspie? I taki twój typowy dzień na Ibizie?

Klaudia: Ja w ogóle nie spodziewałam się, że tak będzie wyglądało moje życie. Myślałam, że przylecę i będzie takie BUM! Bo większość osób myśli, że Ibiza to typowo imprezowa wyspa. A ja czuję się trochę jak na wsi, bo mieszkam w miejscowości Jesus. To jest małe miasteczko niedaleko Ibizy i codziennie słyszę pianie kur i jeżdżę skuterem.  Jest to dla mnie taka wyspa, która jest trochę połączeniem Grecji, Chorwacji i Tajlandii. A tym samym jest centrum, do którego przyjeżdżają bogaci ludzie, którzy wydają duże pieniądze na to, żeby mieć fajne, wygodne życie.

Mój typowy dzień? Zazwyczaj wstaję około godziny 10:00- 11:00, potem wsiadam na swój skuterek i zwiedzam całą wyspę. Tutaj jest przeogromna ilość przepięknych miejsc. I okazuje się, że na wyspie można robić mnóstwo innych rzeczy, czyli można podróżować, wspinać się na ściankach naturalnych, pływać na kajakach, można wypożyczyć skuter, quady, można chodzić po górach. Chociaż te na Ibizie są małe i na najwyższy szczyt można wjechać skuterem. (śmiech) Tak zrobiłam to, bo nie miałam za dużo czasu przed pracą.

Można jeszcze popłynąć na pobliską wyspę- Formenterę. Przepiękna wyspa.

Kamila: To jest właśnie cudowne w takich miejscach, że nawet jak nie masz planów, nie masz co robisz, to wystarczy wyjść na zewnątrz, zwiedzać, podróżować, iść na plażę i zawsze jest jakiś pomysł na spędzenie czasu. I ja właśnie miałam z tym problem po powrocie do Polski. Bo tutaj nie jest to takie łatwe, jak na przykład w Hiszpanii. Oczywiście można iść do parku, chociaż i tak najwięcej osób wybiera galerie handlowe. A na Majorce rzeczywiście zawsze było tak, że niedziele zazwyczaj spędzałam chodząc po górach, bo to jest taka mała tradycja na tej wsypie. 

Klaudia: Dokładnie! Tutaj nie trzeba zbyt wiele planować, zawsze znajdzie się coś fajnego do robienia.

To jest też moja pierwsza samotna podróż bez znajomych. I uważam, że to jest fajny, inny sposób podróży bo można dzięki temu poznać ludzi z całego świata. Będąc na spacerze i idąc po polnej ścieżce, poznajesz człowieka, który okazuje się, że przez 12 lat podróżował po świecie. Jest kucharzem, który przez pół roku pracował w jednym miejscu, a w drugiej połowie w innym miejscu i tak przez 12 lat. Teraz mieszka na Ibizie i ma swoje 2 restauracje.

Kamila: To naprawdę niesamowite!

Klaudia: Ibiza, to też taki przystanek dla podróżników. Poznałam dzięki temu wspaniałych ludzi, z różnych zakątków świata i to jest chyba magia tego miejsca.

Kamila: Ja też uwielbiam słuchać historii innych ludzi. Bo czasem poznanie historii jednej osoby, może otworzyć nam oczy na to, że jest możliwe życie w inny sposób, niż ten zgodny z utartym schematem.

Klaudia: Tak, tylko my Polacy bardzo boimy się zmian. Jak pracowałam chwile w korporacji, to dużo osób, mówiło mi, że chcą zmienić pracę, ale się boją. Więc trzeba nam więcej odwagi i trzeba ludzi, którzy pokazują, że się da.

Kamila: Czy przychodzi Ci na myśl jeszcze jakaś historia, dotycząca przypadkowo spotkanej osoby?

Klaudia: Tak. Zacznę od tego, że jeśli chcesz pracować na Ibizie- zresztą tak jak w całej Hiszpanii, potrzebujesz mieć numer N.I.E, którego wyrobienie zajmuje bardzo dużo czasu. A wszystkie sprawy formalne załatwia się na policji. I tam właśnie poznałam kobietę, która pochodzi z Włoch, która pracowała przez 2 lata w Australii, a wcześniej podróżowała po Azji i zwiedziła 31 państw. Teraz mamy ze sobą świetny kontakt i powiedziała mi, że będzie pisać książkę o swoich historiach. Rozmawiamy z nią na wiele tematów, o ludziach, o podejściu do życia, i tym, że tak na dobrą sprawę teraz wszyscy biegną za pieniędzmi, a my podróżnicy biegniemy za szczęściem. To jest ta różnica. To zaczyna być przerażające, jak bardzo skupiamy się na tym, żeby mieć jak najwięcej pieniędzy, a nie skupiamy się na tym, co dla nas jest najważniejsze, co chcielibyśmy robić bo tkwimy w schemacie praca- rodzina- kredyt.

 

Kamila: Dokładnie! Teraz znowu odniosę się do Majorki, ale tam naprawdę czuje się to pozytywne nastawienie ludzi do życia, każdy tryska energią, uśmiecha się do Ciebie, ludzie cieszą się chwilą i doceniają małe, codzienne rzeczy. A w momencie kiedy wracasz do Polski, czujesz ten oddech innych ludzi na swoich plecach, nawet jeśli ty nie biegniesz.

Klaudia: Tak! Ja właśnie też tak mam! Czasem sobie myślę, że przecież pracuję tylko od 17:00 do 2:00 to może bym coś jeszcze zrobiła. Te myśli mnie gonią. Myślę, że po prostu mamy to we krwi, żeby cały czas biec. Co wynika z naszej historii… Jednak trzeba trochę zwolnić. To ile młodych ludzi na świecie ma depresję i ile młodych ludzi umiera bo mają za dużo na głowie, bo chcą jak najszybciej mieć jak najwięcej pieniędzy, żeby mieć spokój, jest przerażające.

To ile młodych ludzi na świecie ma depresję i ile młodych ludzi umiera bo mają za dużo na głowie, bo chcą jak najszybciej mieć jak najwięcej pieniędzy, żeby mieć spokój, jest przerażające.

Kamila: No właśnie, a to nie tędy droga…

Klaudia: Ja cieszę się tym, że świeci słońce, że jest ładna pogoda, że mam super gości za barem i cieszę się małymi rzeczami.

 

Kamila: No i to jest chyba w życiu najważniejsze- cieszenie się małymi rzeczami. Bo takie małe codziennie rzeczy, za które można być wdzięcznym, później sumują się na to, że patrzymy wstecz i naprawdę czujemy, że mamy szczęśliwe, fajne życie.

Klaudia: Tak, i też ludzie, których poznaję, pokazują mi, że da się żyć w podróżach, być szczęśliwym i robić co się chce i nie skupiać się na tym, że muszę mieć dom i spłacać kredyt, bo tak na dobrą sprawę nie wiem gdzie ja chcę mieszkać.

 

Kamila: Zeszłyśmy na temat odnajdywania swojego miejsca na ziemi. Czy według Ciebie jest jeden sprawdzony sposób na odkrywanie siebie?

Klaudia: Według mnie, trzeba próbować nowych rzeczy. Często jest tak, że popadamy w tą stabilizację, która powoduje, że cały czas robimy to samo. Ja np. ostatnio uczę się grać na ukulele, a teraz chcę nauczyć się grać na jembe, chcę nauczyć się surfować, wejść na 5-tysięcznik. Wyznaczam sobie nowe cele. Nie można cały czas żyć pracą. Trzeba próbować nowych rzeczy, poznawać nowych ludzi i przełamywać swoje obawy i zamienić niemożliwe na możliwe.

Wyznaczam sobie nowe cele. Nie można cały czas żyć pracą. Trzeba próbować nowych rzeczy, poznawać nowych ludzi i przełamywać swoje obawy i zamienić niemożliwe na możliwe.

Kamila: A tak naprawdę jak już zaczniemy, to mam wrażenie, że to już nie jest takie trudne, jak nam się wydawało.

Klaudia: Tak, bo my się zatrzymujemy na etapie:  „ale byłoby fajnie, gdyby się udało” A potem myślimy sobie:  „ale nie wiem jak to zrobić.”

 

Kamila: Dokładnie. A jak już zrobimy ten pierwszy krok, np. kupimy bilet, tak jak wspominałaś wcześniej, to okazuje się, że kolejny krok przychodzi nam z nieoczekiwaną łatwością.

Dobrze, to teraz czas na 2 ostatnie pytania. Gotowa? 😊 Powiedz mi, za co jesteś najbardziej wdzięczna w swoim życiu?

Klaudia: Jestem wdzięczna za to, że jestem szczęśliwa, mogę podróżować i że mam super rodziców, którzy pozwolili mi na robienie tego co chcę. Choć oczywiście na początku był problem z tym, że jestem barmanką, ale swoimi czynami udowodniłam, że jest to coś więcej niż lanie wódki z colą. Udowodniłam, że można na tym zarabiać pieniądze i rozwijać się. Jestem po prostu wdzięczna za to, że ich mam.

Kamila: A gdybyś miała wybrać swoją najważniejszą lekcję życiową, co by to było?

Klaudia: Tak na dobrą sprawę, jak sobie teraz o tym myślę, to chyba największą lekcję jaką miałam w życiu do tej pory, to była lekcja, kiedy zaczęłam pracę w korporacji. Wtedy tak strasznie źle się czułam, bo wiedziałam, że robię coś co nie sprawia mi przyjemności. Czułam, że się duszę. Całe moje życie było skupione na pracy. A teraz cieszę się, że podjęłam tą decyzję, którą podjęłam. Nie przedłużyłam umowy, bo praca nie powodowała tego, że byłam szczęśliwa, a zawsze tak miałam, że praca dawała mi szczęście. Więc podjęłam odważną decyzję i zdecydowałam się spełnić swoje marzenie.

Kamila: To co mówisz, jest bardzo ważne i ja też się mogę z tym utożsamić, bo sama przez długi czas pracowałam w miejscach, w których się dusiłam. I często jest tak, że słyszymy od innych ludzi, że oni też nie lubią swojej pracy, że ona ich męczy, a mimo to nic z tym nie robią, bo wierzą, że najpierw muszą się napracować, zarobić na życie, a dopiero później przyjdzie czas na to, żeby cieszyć się życiem.

Klaudia: No właśnie… Ostatnio usłyszałam coś takiego, że do wieku 20 lat, cieszymy się życiem, od 20 do 60 ciężko pracujemy na to, żeby po 60 znowu mieć czas, żeby cieszyć się życiem. Tylko wtedy już zazwyczaj nie mamy na to siły. A co jeśliby to obrócić i korzystać z życia jak jeszcze mamy mnóstwo energii i jesteśmy młodzi?

Ostatnio usłyszałam coś takiego, że do wieku 20 lat, cieszymy się życiem, od 20 do 60 ciężko pracujemy na to, żeby po 60 znowu mieć czas, żeby cieszyć się życiem. Tylko wtedy już zazwyczaj nie mamy na to siły. A co jeśliby to obrócić i korzystać z życia jak jeszcze mamy mnóstwo energii i jesteśmy młodzi?

Kamila: Myślę, że jest to piękny akcent, który może być puentą naszego wywiadu. Dziękuję Ci bardzo, za poświęcony czas. Wierzę, że Twoja historia, zainspiruje wiele osób do podejmowania odważnych decyzji, a być może zachęci kogoś do podróży na Ibizę.

Klaudia: To ja dziękuję za dawkę pozytywnej energii! 😊

O mnie

Hej, nazywam się Kamila Surma.

Jestem autorką książki “Wyspa intuicji, odwagi i wiary”, trenerką rozwoju intuicji i nauczycielką Kursu Cudów. Pomogę Ci odnaleźć swoją drogę w życiu, odzyskać połączenie z intuicją i stworzyć życie, w którym czujesz się prawdziwie spełniona, szczęśliwa i wolna.

Pobierz bezpłatny fragment książki

Pobierz darmową medytację

Najnowsze posty