Dlaczego odmówiłam pracy na prywatnym jachcie?
Któregoś dnia zadzwonił telefon.
– Hola!
– Hola! Que tal? (jak się masz?) Czy rozmawiam z Kamilą?
– Tak, słucham.
– Jestem kapitanem załogi jednego z jachtów w Puerto Portals. Szukam osób do pracy i chciałbym Cię zaprosić na rozmowę. Czy jesteś zainteresowana?
– Tak, jak najbardziej!
– Dobrze, w takim razie spotkajmy się jutro o 10:00, w porcie, na jachcie „Lauren” (prawdziwej nazwy nie pamiętam)
– Dobrze, do zobaczenia!
– Do zobaczenia!
Kiedy odłożyłam słuchawkę, nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Rozmowa kwalifikacyjna na jachcie? Ale ekstra!
Następnego dnia rano, wstałam i poszłam na autobus. Niestety jak na złość, przyjechał 20 minut spóźniony. Całą drogę byłam zestresowana, a kiedy dojechałam na miejsce, czekał mnie sprint do portu i znalezienie odpowiedniego jachtu. Zdyszana, spocona i zestresowana wbiegłam do portu. Po drodze mijałam kolejne jachty i ich właścicieli, którzy jedli śniadanie na dachu. Pomyślałam sobie „Co za życie!!!” Ja tu w stresie biegnę na rozmowę, a oni relaksują się na jachtach wartych pare dobrych milionów.
W końcu zauważyłam napis „Lauren”. Stanęłam przed jachtem, a po chwili przyszedł kapitan, z którym rozmawiałam dzień wcześniej. Zaprosił mnie na pokład, poprosił o zdjęcie butów i zaczekanie 10 minut. W tym czasie, przyszła jakaś kobieta, która wróciła z porannego joggingu. Okazało się, że była to właścicielka jachtu, która pochodziła z Rumuni. Jej kondycja była zdecydowanie lepsza niż moja. Ja po kilku minutowym joggingu prezentowałam się dość kiepsko, a ona wyglądała jak milion dolarów. Idealna figura, strój sportowy i opalenizna. Ucięłyśmy mały small tak, po czym John – tak nazywał się kapitan, zaprosił mnie do środka.
Zaparło mi w piersiach. Wszystko błyszczało i pachniało świeżością. Wnętrze było pięknie zaprojektowane, a wszystkie dodatki miały kolor turkusowy co od razu skradło moje serce. Do tej pory widziałam tylko takie miejsca na teledyskach albo w filmach. Nigdy nie pomyślałam, że kiedyś będę miała tam rozmowę o pracę.
Poznałam załogę, po czym weszliśmy na dach. John opowiedział mi jak wygląda praca i jakie są warunki: 3 miesiące spędzone na morzu, w podróży między pobliskimi wyspami, w tym między innymi Ibizą. Można by pomyśleć „spełnienie marzeń”.
Po naszej rozmowie, pożegnałam się z załogą, właścicielką, opuściłam jacht i poszłam na kawę do restauracji tuż obok portu.
Pijąc najdroższą latte, jaką kiedykolwiek zamówiłam – i to nie dlatego żeby poczuć się jak właścicielka jachtu, po prostu nie sprawdziłam ceny w karcie- wpatrywałam się w port i zastanawiałam się co zrobić. John miał oddzwonić za 3 godziny i poinformować mnie o jego decyzji.
Jaką decyzję podjąć?
Z jednej strony brzmiało to jak okazja nie do odrzucenia. Zawsze marzyłam o podróży na Ibizę, a teraz miałam możliwość dostać się tam dzięki pracy na prywatnym jachcie. Jeśli dostałabym tę pracę, nie musiałabym martwić się już o opłacenie mieszkania, jedzenia i zarobiłabym trzy razy więcej niż do tej pory. Mogłabym spędzić 3 miesiące podziwiając ląd, będąc na środku morza. Wszystko krzyczało „weź mnie!”
Jednak mimo to miałam jakieś dziwne przeczucia. Wiedziałam, że zaczęłam pracę nad projektem, który jest dla mnie bardzo ważny i że poznawałam wspaniałych ludzi, z którymi mogłabym spędzić lato. Wtedy jednak zarobiłabym znacznie mniej i nadal musiała się martwić o to gdzie będę mieszkać.
Siedziałam, myślałam i nagle zadzwonił telefon. To był John. Zamiast zadzwonić za 3 godziny, zadzwonił do mnie za 40 minut. Wzięłam telefon do ręki i nie wiedziałam co zrobić. Odebrać czy nie? Przecież sama nie podjęłam jeszcze decyzji. Co mam robić?
Spanikowałam i nie odebrałam. Wiedziałam jednak, że decyzję muszę podjąć znacznie szybciej niż myślałam. Musiałam ją podjąć w tym momencie. Czułam, że toczy się we mnie jakaś walka. Walka między rozumem a sercem. Przypomniałam sobie wtedy ćwiczenie, które zawsze ratowało mnie w takich sytuacjach. Wiedziałam, że moja intuicja już zna odpowiedź na moje pytanie i wie co jest dla mnie najlepsze. Jedyne co musiałam zrobić to obserwować reakcję mojego ciała i usłyszeć jej głos.
Wzięłam głęboki wdech i wydech. Uspokoiłam swoje ciało i wyobraziłam sobie pierwszy scenariusz. W mojej głowie widziałam obraz tego, jak wchodzę na jacht a potem pracuje na nim przez 3 miesiące. Obserwowałam jak na te obrazy reaguje moje ciało. Moje ciało odchyliło się delikatnie w tył, a ja poczułam stres. A w głowie usłyszałam „Będziesz żałować jeśli tam nie pojedziesz. To jest możliwość, która nigdy się już nie pojawi! Nie możesz tego odpuścić”
Jak podjęłam decyzję o wyjeździe na Majorkę? – proste ćwiczenie na intuicję
Potem wzięłam kolejny głęboki wdech i wydech. Tym razem wyobraziłam sobie siebie jak mieszkam w Palma de Mallorca i pracuję nad projektami, które zaczęłam. Od razu poczułam spokój, motyle w brzuchu, ekscytację i ten wewnętrzny uśmiech. Ale usłyszałam też „A co jeśli nie będzie cię stać na opłacenie mieszkania i na odłożenie pieniędzy na kolejną podróż?”
Pomimo tej myśli, wiedziałam już jaką decyzję mam podjąć. Wiedziałam, że kierowanie się spokojem i ekscytacją, sprawia, że Wszechświat mnie wspiera.
Tak było i tym razem. Zadzwoniłam do Johna i odmówiłam pracy na jachcie. W tym samym momencie poczułam ogromną ulgę i radość. Byłam dumna, że po raz kolejny miałam odwagę do tego, żeby posłuchać głosu serca i podjąć niełatwą decyzję, mimo, że wszystko wokół mnie podpowiadało, żeby zrobić inaczej.
Zaczęłam się wtedy zastanawiać dlaczego to doświadczenie pojawiło się w moim życiu. Byłam pewna, że powinnam wyciągnąć z niego jakąś lekcję.
Zrozumiałam, że był to kolejny przykład tych wielkich, wspaniałych możliwości, wprost nie do odrzucenia. Możliwości, które są znacznie głośniejsze niż ten cichy szept, który podpowiada nam jaka decyzja jest w zgodzie z naszym sercem. Możliwości, które powinniśmy odpuścić, mimo te, że krzyczą do nas „wybierz mnie”.
Jak intuicja pomogła mi w odnalezieniu pasji?
To zaufanie do samej siebie i świadomość tego co jest dla mnie w życiu ważne stały się moim kompasem. Kiedy wiemy, czego dokładnie chcemy od życia, jakie są nasze cele, Wszechświat będzie nas wspierał, ale najpierw wystawi nas na próbę, żeby sprawdzić, czy naprawdę jesteśmy temu oddani. I to był dla mnie kolejny test, który przeszłam pomyślnie. Test, który wzmocnił moje zaufanie do samej siebie.
Czego się nauczyłam?
Jeśli jesno i przejrzyście określimy co jest naszym celem, to będziemy wiedzieć nie tylko co robić, ale przede wszystkim, czego nie robić. A to sprawi, że nasze wybory będą dużo łatwiejsze.
Wyobraź sobie dwie kropki, połączone ze sobą linią. Pierwsza kropka to miejsce, w którym teraz jesteś, a druga to twój cel i twoje marzenie. Linia, która jest pomiędzy nimi to najlepsza droga, żeby dostać się z punktu A do punktu B. Ale jedynym sposobem, aby podążać za tą linią jest podążanie za głosem intuicji i zobowiązanie się do wyboru tej właśnie drogi. Każda okazja, która się pojawi i nie będzie w zgodzie z głosem Twojej intuicji to kolejne kropka, która znajduje się poza to linią. Jeśli nie będziesz kierował się głosem intuicji, na Twojej drodze będzie coraz więcej takich punktów, a ty zgubisz się na krętej drodze, wyznaczonej przez te wszystkie wspaniałe możliwości „nie do odrzucenia”.
Wiem, że na początku to może wydawać się ciężkie, bo twoje ego zrobi wszystko żebyś uwierzył, że decyzja oparta na głosie intuicji jest ryzykowna. Ale wierzę, że jeśli podejmiesz to ryzyko, szybko zauważysz, że tak naprawdę najbardziej ryzykowne było dokonywanie wyboru, który opierał się na strachu. Zbuduj silne zaufanie do samego siebie i Wszechświata a już żadna decyzja, nie będzie dla Ciebie trudna do podjęcia.
Odwaga, aby powiedzieć NIE tym wszystkim wspaniałym możliwościom, sprawia, że działasz w zgodzie ze Wszechświatem i większym planem, który na Ciebie czeka. To sprawia, że otwierają się przed Tobą drzwi, które jeszcze chwile wcześniej były dla Ciebie niewidzialne, a w twoim życiu dosłownie zaczynają dziać się cuda. Po prostu zaufaj i wybieraj miłość. W momencie kiedy kierujesz się radością, na twojej drodze zaczną pojawiać się ludzie, sytuacje, zdarzenia, które sprawią, że osiągnięcie tego czego pragniesz będzie dużo łatwiejsze i przyjemniejsze. Pamiętaj, po prostu zaufaj i wybieraj miłość.
Namaste