Wchodzisz do kawiarni. Przy stoliku siedzi osoba, która od razu wpadła Ci w oko. Wydaje Ci się atrakcyjna i ciekawa. Chciałbyś zacząć z nią rozmowę, ale coś Cię blokuje. Zastanawiasz się “co ona sobie pomyśli, a co jeśli palnę coś głupiego. Zresztą taka osoba jak ona nigdy by się mną nie zainteresowała“. Przechodzisz obok stolika, mijasz tą osobę, kupujesz swoją kawę na wynos, wychodzisz z kawiarni i … No właśnie, i żałujesz, że nie było okazji, żeby porozmawiać.
Pamiętasz taką lub podobną sytuację ze swojego życia? Może zamiast w kawiarni, zobaczyłeś kogoś w pracy, na siłowni, w autobusie albo parku?
Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad tym tematem. Każdy z nas jest inny. Jedni są bardziej otwarci, a drudzy mniej. Są jednak sytuacje, w których wszyscy jesteśmy tacy sami. Sytuacje, w których ogarnia nas strach. Jesteśmy sparaliżowani, zapominamy tzw. “języka w gębie”, a w głowie mamy czarną dziurę. Mimo tego, że czujemy i chcemy coś powiedzieć, strach paraliżuje nas do takiego stopnia, że nie jesteśmy w stanie zrobić tego pierwszego kroku.
Pamiętam kiedy sama znalazłam się w takich sytuacjach. I nie chodzi tu jedynie o relacje damsko-męskie. Czasem po prostu czułam jak od drugiej osoby bije pozytywna energia a mimo to, strach przed odrzuceniem zablokował mnie do takiego stopnia, że jedyne na co się odważyłam to odwrócenie głowy w drugą stronę.
W takich sytuacjach pozostajemy bierni i myślimy sobie:
“Taka osoba jak ona/on nigdy by się mną nie zainteresowała”
“A co jeśli palnę coś głupiego”
“A co pomyślą inni”
“A co jeśli powie “NIE”
“Co zrobię jak mnie zignoruje albo wyśmieje”
„Może spróbuję przy następnej okazji…”
Niestety takie sytuacje zdarzają się coraz częściej. Spędzając coraz więcej godzin na przeglądaniu kont na Instagramie, profili na Facebooku, zamykamy się na świat. Stajemy się coraz bardziej skryci, nieśmiali i zdystansowani.
“Po co do kogoś zagadać, skoro mogę do niego napisać na Facebooku? Znajdę go na Instagramię, polubię zdjęcia, może nawet zafollowuję. To przecież prawie tak samo jakbym do niego zagadał.”
No prawie…
Ale jak to mówią “Prawie robi wielką różnicę”
Pamiętam kiedy, któregoś wieczoru byłam w jednym z pubów w Palma de Mallorca. Był to początek tego jak postanowiłam działać pomimo strachu, szczególnie jeśli chodzi o związki międzyludzkie. Dlaczego? Bo stwierdziłam, że jeśli ktoś wydaje mi się fajną osobą, bez względu na to czy jest to kobieta czy mężczyzna, to dlaczego mam do niej nie podejść. W najgorszym przypadku dziwnie się na mnie spojrzy, a ja nie będę miała sobie do zarzucenia tego, że nie spróbowałam.
Wtedy obok baru stał przystojny mężczyzna, ze szklanką piwa w ręce, który nie powiem wpadł mi w oko. Podeszłam do baru kupić butelkę wody i nagle zauważyłam, że stoi za mną w kolejce. Odwróciłam się… Miałam wtedy dwie opcje do wyboru: udać, że go nie widzę lub zacząć rozmowę. W głowie odliczyłam 5-4-3-2-1 i zapytałam “Hej! Małe czy duże piwo tym razem?” Uśmiechnął się, zamówiliśmy nasze napoje i zaczęliśmy rozmawiać. Rozmawialiśmy dosyć długo, najpierw przy barze a później na zewnątrz. Okazał się być naprawdę ciekawym człowiekiem i spędziliśmy świetnie resztę wieczoru (i wcale nie chodzi o ‘if you know what I mean’)
Innym razem, poznałam znajomą, z którą czułam, że odbieramy na tych samych falach. Widziałyśmy się tylko raz, ale zamiast czekać do kolejnej okazji, (która nigdy mogła się nie pojawić) napisałam do niej z propozycją pójścia na kawę a później na lekcję bachaty. Od tego momentu byłyśmy w stałym kontakcie, często się spotykałyśmy i realizowałyśmy wspólne projekty. Okazało się, że miałam naprawdę dobre przeczucie!
Gdybym sama nie zainicjowała tych spotkań i rozmów, pewnie nie miałabym czego wspominać. Jasne, że na początku było to dla mnie niewygodne i stresujące. W końcu na tym polega wychodzenie ze swojej strefy komfortu. Na robieniu rzeczy, których się boimy.
Jeśli chodzi o kontakt z drugą osobą, często wydaje nam się, że to ona powinna wyjść z inicjatywą. Ale jeśli chcemy nawiązywać nowe znajomości, to my musimy otworzyć się na ludzi.
Jak się do tego przemóc?
Zmieniając swoje podejście i myślenie. Jeśli skupimy się na samej czynności i tym, że spróbowaliśmy, nabierzemy dystansu i pozbędziemy się zbędnych oczekiwań.
Zamiast nakładać na siebie ogromną presję jaka wynika z zainicjowania kontaktu z drugą osobą, zrób to po prostu dla siebie. Potraktuj to jako małe wyzwanie, które jest kolejnym krokiem do bardziej odważnej i pewniejszej wersji ciebie.
Chodzi o to, żeby zrobić ten pierwszy krok, nie oczekując nic w zamian. Jeśli ktoś odpowie z entuzjazmem – świetnie, jeśli nie – też świetnie! Bo liczy się to, że spróbowałeś.
Uwierz mi, że z takim podejściem dużo łatwiej będzie Ci nawiązać kontakty z ludźmi.
Jest jeszcze jedna rzecz, która jest tak naprawdę kluczowa.
Zrozumienie tego, że:
Odrzucenie jest chwilowe. Ale żałować, że czegoś nie zrobiliśmy, możemy całe życie.
I jest to zdanie, które warto zapamiętać jeśli chodzi o każdy aspekt Twojego życia.
Nawet jeśli zostałeś odrzucony, ale spróbowałeś, będziesz spał spokojnie. To wyrzuty sumienia, bo żałujesz, że nie zrobiłeś tego co chciałeś, sprawią, że budzisz się w środku nocy, zlany potem.
A żadne odrzucenie nie jest tak bolesne, jak poczucie żalu, że nie zrobiłeś tego co czułeś że powinieneś.
Uwierz mi, wiem to na swoim przykładzie.
Kiedy z perspektywy czasu patrzę na sytuację, w których spróbowałam pomimo strachu i na te, w których strach mnie powstrzymał, żałuję jedynie momentów, w których nie zdobyłam się na odwagę. I myślę sobie “gdybym tylko mogła cofnąć czas…”
No właśnie… ale tego zrobić nie mogę. Bo życie dzieje się tu i teraz. Więc zamiast czekać do następnej okazji (która swoją drogą może się już nie pojawić), po prostu musimy brać sprawy w swoje ręce.
Strach ma naprawdę wielkie oczy… I jestem pewna, że znasz przykłady ze swojego życia, które mogą to potwierdzić. A rzeczy, które wydają nam się przerażające, często prowadzą do wspaniałych doświadczeń, niezapomnianych wspomnień a czasem nawet do motyli a brzuchu. Prowadzą do nowych przyjaźni i związków.
Sam pewnie wiesz jak jedna osoba, spotkana przez zupełny przypadek, może pozytywnie obrócić Twoje życie do góry nogami. A to jest naprawdę warte dużo więcej niż chwilowe poczucie odrzucenia.
Tak sobie myślę, jaki świat byłby wspaniały gdyby nikt nie kierował się strachem i robił to co podpowiada mu serce… nie uważasz? Nie wiem na ile jest to możliwe, ale wierzę, że każdy z nas może dołożyć do tego swoją małą cegiełkę każdego dnia.
Jednak w tym tygodniu skupmy się na kontaktach z drugim człowiekiem. Jeśli będąc na zakupach zobaczysz osobę, która Cię zainteresowała, poczułeś od niej dobrą energię, odlicz 5-4-3-2-1 i podejdź do niej. Jeśli jesteś w pracy, na siłowni, w biurze, w tramwaju, w pociągu, w samolocie, w parku, w papugarni, palmiarni, kawiarni, gdziekolwiek… zrób ten pierwszy krok. To właśnie w taki sposób buduje się mięsień odwagi. Robiąc małe rzeczy, które nas przerażają każdego dnia. I pamiętaj, że odrzucenie jest chwilowe, a osoba, którą widzisz teraz, już więcej może się w Twoim życiu nie pojawić.
Zresztą pomyśl sam…czego będziesz bardziej żałował siedząc w bujanym fotelu, mając 90 lat i wspominając swoje życie?
Ja tego, że nie znalazłam w sobie odwagi…
Na koniec pragnę podzielić się z Tobą cytatem od Brené Brown:
“Łączność z innymi ludźmi stanowi sens naszej egzystencji. Zostaliśmy stworzeni, by wiązać się z innymi osobami, ponieważ to właśnie nasze wzajemne więzi nadają sens i znaczenie naszemu życiu gdy jesteśmy ich pozbawieni, wtedy cierpimy. (…) Zamiast siedzieć z boku, krytykować i udzielać rad, musimy odważyć się wyjść do ludzi i pozwolić się zobaczyć. To właśnie jest wrażliwość. To wykazywanie się wielką odwagą”